Wszyscy wysiedli z pociągu i ruszyli w stronę zamku.
Zatrzymali się przy wysokiej, czarnej bramie do weryfikacji. Nadal to było
konieczne, ostrożności nigdy za wiele, jak to powtarzał Dumbledore. Każdy
został pomyślnie przeszukany przez profesora Flitwicka i Hagrida. Ruszyli do
Hogwartu na uroczystą kolację rozpoczynającą nowy rok szkolny. Ginny, Harry i
Ron zostali, by porozmawiać ze starym przyjacielem, ale szatynka nie miała
czasu. Chciała się jeszcze rozpakować przed ucztą. Przeprosiła Hagrida i
obiecała mu, że gdy znajdzie czas od razu do niego pójdzie. Zostawiła za sobą
przyjaciół i spokojnym krokiem szła w stronę szkoły. Gdy otworzyła ogromne
drzwi z szybkością światła pojawiła się obok niej Minerva McGonagall. Hermiona
mało co się nie przewróciła do tyłu, ale ktoś złapał ją w pasie i uniemożliwił
upadek. Uratowana dziewczyna spojrzała na swojego wybawcę. Okazał się nim
Draco, który cały czas ją obejmował. Miona dziwnie się poczuła z tym, że
Ślizgon ją złapał, ale mimo wszystko była mu wdzięczna.
-Oh, dzięki, Malfoy. – Warknęła i odwróciła od niego wzrok.
-Powinnaś być mi wdzięczna. Dziwie się, że dotknąłem w ogóle taką sz… - Już miał obrazić szatynkę, ale nie dane mu było dokończyć.
-Wystarczy tych pogawędek Smoku, daruj sobie te obelgi. – Oburzył się trochę Nott.
-Bohater się znalazł. – Prychnął i ruszył przed siebie. Dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła. Minerva cały czas widziała zaistniałą sytuację, ale nic tym nie zrobiła i czekała, ale chłopcy odejdą, a Herm zostanie sama. Podeszła do niej bliżej.
-Przepraszam za to najście, ale mam dla Ciebie pewną propozycję. – Powiedziała jak zwykle opanowanym i stanowczym głosem. -Chciałabyś może zostać panią Prefekt Naczelną? – Hermione zamurowało. Że niby ona? Prefektem? W sumie było jej to na rękę. Własny pokój, łazienka i jakiś przystojny Prefekt Naczelny. Po tej myśli zgodziła się od razu.
-Oczywiście.
-Cieszę się, nie widziałam nikogo innego na stanowisko oprócz ciebie, panno Granger. Pokój znajduje się na 5 piętrze.
-Tak, wiem. Dziękuję pani profesor. – Uśmiechnęła się szczerze i ruszyła w stronę swojego pokoju. Po drodze mijała śmiejących się uczniów, w szczególności pierwszoroczniaków. Ruszyła schodami na górę i ustała pod portretem starego czarodzieja i podała hasło, po czym weszła do środka. Ku jej oczom ukazał się mały, ale za to piękny pokój wspólny. Ściany były szare, a podłoga biała, za to meble były czarne. Tylko dodatki były w kolorach czerwonych i zielonych. Nie do końca wyglądało ta jak pokój w Hogwarcie, ale podobało jej się to. Na lewo i na prawo znajdowały się drzwi. Wybrała te po lewej i pchnęła je delikatnie. Pokój był idealny! Wszystko było w kolorach Domu Lwa. Ucieszona Herm rzuciła się na łóżko zatapiając się w grubej pościeli. Była w raju. Jednym zaklęciem przywołała tu swój kufer i wstała, by wyjąć z niego potrzebne rzeczy. Naprzeciwko jej ogromnego łóżka znajdowały się kolejne drzwi, które – jak myślała – prowadziły do łazienki. Na prawo od łóżka stała duża szafa, otworzyła ją i była w szoku. Wisiały tam wszystkie szaty szkolne. Koszule i tym podobne. Wyjęła szatę, po czym skierowała się do łazienki. Wzięła szybki prysznic i ubrała się w przygotowane wcześniej rzeczy. Poprawiła sobie makijaż i wyszła z pokoju. Ustała w progu jak spetryfikowana. To jakiś żart?
-Co tu się dzieję?! – Krzyknęła. – Mogę wiedzieć co ty tutaj do cholery robisz, Malfoy?!
-Mieszkam, szlamo. – Wypuściła powietrze z płuc, nie wiedząc, że w ogóle je wstrzymywała. Musiała przyznać, że Prefekt Naczelny był przystojny, tak jak chciała, ale nie musiał być to akurat ten gad! Spojrzała na niego krótko i ruszyła. – A ty gdzie? – Zdziwił się blondyn.
-Hm, pomyślmy. Do Wielkiej Sali? – Przewróciła oczami i wyszła. Jak ona go nienawidziła.
-Zaczekaj! – Usłyszała głos za sobą. O nie, co on znowu chce? Nie może dać jej spokoju? Przyspieszyła trochę kroku, ale Ślizgon i tak ją dogonił. Nagle się zatrzymała i odwróciła się w jego stronę, patrząc głęboko w oczy.
-Czego ty znowu ode mnie chcesz?! Nie możesz dać mi świętego spokoju? Proszę… - Ostatnie zdanie wypowiedziała błagalnym tonem.
-Słuchaj, Granger. Mi też się to nie uśmiecha, że będę musiał z tobą podzielać obowiązki, ale McSztywna…
-Gonagall. – Poprawiła chłopaka. Nikt nie będzie obrażał opiekunki jej domu.
-Mniejsza. Musimy iść razem na tą ucztę, jako Prefekci. Ona tak kazała. –Znów westchnęła ciężko. Co ona zrobiła, że musi go znosić?
-No dobra. – Powiedziała to, żeby mieć go jak najszybciej z głowy i ruszyła przed siebie, nie patrząc czy idzie za nią czy nie. Miała go już dosyć od 6 lat. Jeżeli on nie zmieni podejścia do niej, ona poprosi o zmianę współlokatora. Jak na ten moment postanowiła mu dać szansę. Delikatnie podniosła na niego wzrok. Musiała przyznać, że był bardzo przystojny i nie dziwiła się dlaczego podobał się całej szkole, ale przecież to Malfoy! Ten arogancki, chamski i denerwujący Ślizgon. Mógł być to każdy, tylko nie on… Dlaczego McGonagall jej to robiła? Przecież wiedziała jakie są stosunki między nimi. Nienawidzą się od najmłodszych lat. Czy to było takie trudne do zrozumienia? Widocznie tak. Westchnęła cicho i ustała przed drzwiami do Wielkiej Sali. Przedstawienie czas zacząć. Pchnęła drzwi. Z uniesioną głową i pewnym krokiem ruszyła przed siebie w kierunku stołu Gryffindoru. Blondyn kroczył tuż za nią, tylko jego celem był stół Domu Węża. Wszystkie pary oczu zwróciły się ku im. W końcu nie codziennym widokiem jest to, że najwięksi wrogowie idą razem i nie mają najmniejszej ochoty się pozabijać. Hermiona usiadła obok rudej i nie patrząc nawet na nią, wiedziała jaką ma teraz minę. Była w szoku, w sumie jej się nie dziwiła. Na ambonę wszedł Dumbledore i rozpoczął swoją przemowę.
-Drodzy uczniowie! Bardzo cieszę się, ze mogę was znów widzieć i widzieć was po raz pierwszy. – Zwrócił się do pierwszych klas i uśmiechnął się przyjaźnie. – Oznajmiam i zarazem przypominam, że wstęp do Zakazanego Lasu jest ZABRONIONY. Możecie tam wejść pod opieką nauczyciela lub Prefekta Naczelnego. Ach, tak! W tym roku Prefektami są Hermiona Granger i Dracon Malfoy! – Cała Wielka Sala rozbrzmiała brawami. Oboje wstali i rozejrzeli się po pomieszczeniu. Usiedli dopiero gdy ich wzrok się spotkał. Dyrektor jednym ruchem dłoni uciszył wszystkich zgromadzonych. – Nie przedłużając, w tym roku nic się nie zmienia. Wszyscy nauczyciele uczą tego, czego uczyli w tamtym roku. Tak więc, uroczyście otwieram nowy rok szkolny! Smacznego! – Kiwnął palcem a na stołach pojawiły się przeróżne potrawy i smakołyki. Wszyscy wzięli się za jedzenie, a najbardziej pierwszoklasiści i Ron. Miona spojrzała na niego rozbawiona i nałożyła sobie na talerz kawałek pieczeni. Siedzieli pogrążeni w rozmowie i nagle przed nimi zmaterializowały się plany zajęć. Szatynka wzięła papirus w rękę i mało co się nie zadławiła. Prawie wszystkie lekcje były ze Ślizgonami. Naprawdę? Za jakie grzechy? Spojrzała na stół wrogiego domu. Oni też nie byli zadowoleni. Schowała plan do kieszeni szaty i dokończyła posiłek, po czym przeprosiła Ginny i poszła do swojego dormitorium. Była bardzo zmęczona podróżą i wszystkim innym, szczególnie użeraniem się z Malfoy’em. Po drodze idąc do łóżka ściągała po kolei z siebie ubrania i z kufra wyjęła swoją ulubioną piżamkę w jednorożce. Położyła się do łóżka i szybko usnęła. Jutro czeka ją prawdziwa męka.
Nastał kolejny dzień. Hermiona otworzyła oczy i spojrzała przez okno. Uśmiech pojawił się jej na twarzy, ale nagle przypomniała sobie, że dzisiaj ma same lekcje ze Ślizgonami i ten uśmieszek zniknął z jej twarzy. Westchnęła i podniosła się do pionu. Przygotowała sobie ubrania i poszła do toalety. Gdy skończyła ubrała się i spakowała torbę na dzisiejsze lekcje.
1. Eliksity
2. Transmutacja
3. Zielararstwo
4. Starożytne Runy
5. OPCM
6. Zaklęcia i uroki
7. Astronomia
8. Historia Magii
Siódma klasa nie była łatwa. Było dużo więcej przedmiotów i trzeba było dawać z siebie wszystko. W końcu w tym roku zdawali egzaminy, a Herm chciała zdać wszystko na Wybitny. Zarzuciła torbę na ramię i wyszła z pokoju po drodze napotykając się na blondyna. Spojrzała na niego z odrazą i poszła przed siebie. Nie miała najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Schodami zeszła na dół do samych lochów i zatrzymała się pod salą eliksirów. Nagle w oddali zauważyła Harry’ego i pomachała mu. Czarnowłosy podszedł do niej i uścisnął ją krótko. Porozmawiali chwilkę i pojawił się Slughorn. Nakazał wszystkim wejść do sali i zająć miejsca. Hermiona jak zwykle popędziła do pierwszej ławki, by jak najwięcej usłyszeć i wynieść z lekcji. Obok niej usiadł jakiś Gryfon, ale nie zwracała na niego uwagi. Otworzyła książkę i zaczęła czytać dzisiejszy temat – Amortencja.
-Moi mili, dzisiaj będziecie sporządzać Amortencję. Jak wiecie jest to bardzo niebezpieczny eliksir, ale nie macie się czym przejmować nie będę kazał wam go pić. – Zaśmiał się. – Chce, żebyście mogli rozróżnić czy ktoś was chce nim otruć. Otóż, Amortencja pachnie tak jak nasze ulubione zapachy, ale informacje na ten temat znajdziecie na stronie 465. Miłej pracy. – Uśmiechnął się i usiadł przy swoim biurku. Dziewczyna od razu zabrała się do pracy. Nigdy nie próżnowała. Gdy starannie odliczała składniki poczuła lekkie uderzenie w plecy. Odwróciła się i nic nie zauważyła, więc wróciła do wykonywanej czynności. Znów poczuła lekkie uderzenie i usłyszała szepty. O co chodzi? Odwróciła się i ujrzała rząd równych i nieskazitelnie białych zębów. O matko! Theodor. Był naprawdę niezwykle przystojny, ale dla Hermiony liczyło się teraz tylko to, żeby eliksir się udał i dostała W.
-Możesz mi nie przeszkadzać? – Uśmiechnęła się słodko. – Dziękuję. – Odwróciła się i zabrała się z powrotem do pracy. Po 30 minutach Amortencja była idealnie uważona, a Hermiona z siebie zadowolona. Profesor Slughorn podszedł do niej i uśmiechnął się.
-Idealnie! Panno Granger, 20 punktów dla Gryffindoru! – Uścisnął jej dłoń gratulując jej umiejętności, a wszyscy zaczęli bić jej brawa. Ucieszona wyszła z klasy na przerwę. Teraz miała Transmutację. Ruszyła przed siebie kierując się do sali, w której miały odbyć się zajęcia. Gdy znalazła się już na miejscu wyjęła z torby podręcznik i usiadła na parapecie. W okropnym hałasie czytała dzisiejszy temat. Chciała zdobyć dzisiaj dużo punktów dla swojego Domu. McGonagall wyszła z sali i zaprosiła uczniów do klasy. Lekcja rozpoczęła się w spokoju, ale jacyś Ślizgoni musieli rozpocząć swoje pogawędki. Oczywiście Hermiona wiedziała kto to był. Zirytowana nauczycielka zabrała głos.
-Panie Malfoy, proszę przesiąść się do pierwszej ławki. – Powiedziała stanowczo nie uznając sprzeciwu. Miona gorączkowo rozglądała się po sali. Tylko u niej w pierwszej ławce było wolne miejsce. No nie, to chyba jakieś kpiny. Postanowiła zawalczyć o swoje, nie pozwoli, by jakiś tleniony blondas przeszkodził jej w nauce.
-Ale Pani Profesor, jest tyle wolnych miejsc, dlaczego akurat tutaj? Zresztą mogłaby, Pani dać mu jedną szansę… - Powiedziała błagalnym tonem, robiąc minę zbitego psa, ale Minerva była nieugięta.
-Nic z tego. Panie Malfoy. – Pokazała palcem na miejsce obok dziewczyny. – Zapraszam. – Zrezygnowany chłopak pożegnał się z Blaisem i Nottem. Zabrał swoje rzeczy i usiadł obok szatynki.
-Cześć brzydulo. – Powiedział śmiejąc się i odwrócił się do chłopaków i pokazał im jakieś znaki.
-A gdzie pojawiła się szlama, Malfoy? – Udała zdziwioną. Już wolała, żeby mówił do niej brzydula niż szlama, ale nie mogła się powstrzymać, u go o to nie zapytać.
-Mogę wrócić do tego jeśli…
-Nie. – Powiedziała stanowczo. – I zamilcz już, chcę się czegoś nauczyć. – Powróciła do zapisywania tematu.
Lekcja Transmutacji przebiegła pomyślnie. Malfoy, ani razu się do niej nie odezwał, no chyba, że czegoś nie rozumiał. Na tych zajęciach musieli transmutować przedmiot w swoje ulubione zwierzę. Łatwizna. Reszta lekcji też minęła dość przyjemnie. Na zielarstwie znów przesadzali Mandragory, na starożytnych runach nie było nic nowego, oprócz tego, że była to lekcja z Puchonami. Jedyny plus. OPCM było koszmarne, Snape jak zwykle narzekał i był surowy, ale Hermiona i tak zdobiła 30 punktów za dobre odpowiedzi. Na zaklęciach i urokach powaliła Malfoy’a i Zabiniego, Notta jeszcze oszczędziła, ale była zadowolona ze swoich umiejętności. Astronomia była dość ciekawa, ale jednak uciążliwa, bo była prowadzona w dzień, a zazwyczaj ten przedmiot był prowadzony w nocy. W końcu nadeszła Historia Magii, najluźniejszy przedmiot dla szatynki. Był lekki i do zrozumienia jeżeli słuchało się nauczyciela. Cały dzień jakoś minął, aż wreszcie wszyscy mogli udać się do Wielkiej Sali na wyczekiwany obiad. Wszyscy jedli ze smakiem. Dziewczyna po skończonym obiedzie zabrała Ginny do swojego dormitorium na plotki. Usiadły na wygodnym łóżku i pogrążyły się w żywej rozmowie. Rozmawiały o wszystkim i o niczym. Nagle za ścianą usłyszały śmiechy. Miona przewróciła oczami.
-To tylko Malfoy, zignoruj to. – Uśmiechnęła się i powróciła do rozmowy, ale śmiechy były jeszcze głośniejsze. Westchnęła głośno i podniosła się z łóżka. – Zaraz to załatwię. – Otworzyła drzwi i zobaczyła Blondyna z jego przyjaciółmi. Pili Ognistą Whisky i śmiali się w najlepsze. Stała i przyglądała im się w zdziwieniu, a oni jej nawet nie zauważyli. W końcu się zdenerwowała i krzyknęła.
-Co tu się dzieje?! – Cisza. – Możecie się zamknąć? Nie jesteście tu sami! – Skrzyżowała ręce na piersi.
-Oh, wyluzuj Mionka. – Powiedział Zabini.
-Ja ci dam wyluzuj, po prostu łaskawie zamknijcie jadaczki, albo idźcie gdzie indziej. – Pomału zaczynała histeryzować.
-No dobrze, już będziemy cicho. – Uśmiechnął się czarnoskóry.
-No ja myślę. – Odwróciła się na pięcie i wróciła do pokoju. Ginny ewidentnie była rozbawiona tą sytuacją. Hermiona też się zaśmiała. Ślizgoni już do końca dnia nie byli głośno jak wcześniej, mimo, że i tak było ich słychać, ale to było do przeżycia. Obie dziewczyny były już zmęczone i pożegnały się krótkim buziakiem policzek. Na szczęście Herm mogła iść wziąć gorący prysznic i pójść spać. Najwidoczniej chłopcy poszli w jej ślady i rozstali się gdy byli już lekko wstawieni. Nie rozumiała ich, był początek tygodnia, a oni już pili, no ale cóż. Kto ich zrozumie? Zaśmiała się w duchu i wróciła do pokoju, by położyć się do łóżka i odejść w objęcia Morfeusza. Draco już nie miał sił, by się umyć więc zdjął z siebie ubrania i opadł na łóżko od razu zasypiając. Jutro czeka ich pierwszy patrol razem, muszą mieć siły na użeranie się ze sobą…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka! Przepraszam, że nie było mnie tak długo, ale szkoła daje o sobie znać. Jednak rozdział dokończyłam, nie jestem z niego aż tak zadowolona, ale nie chciałam was dłużej przetrzymywać i jakoś go dokończyłam. Nie chcę niczego robić na "odwal", ale byłam do tego zmuszona, ale to się już nie powtórzy i możecie mi ten jeden raz wybaczyć:) Następny rozdział postaram się dodać szybciej i zrobię wszystko, by był lepszy niż ten. Nie przedłużając, mam nadzieję, że wam się spodobało. Liczę na wasze komentarze:) Dobranoc!
-Oh, dzięki, Malfoy. – Warknęła i odwróciła od niego wzrok.
-Powinnaś być mi wdzięczna. Dziwie się, że dotknąłem w ogóle taką sz… - Już miał obrazić szatynkę, ale nie dane mu było dokończyć.
-Wystarczy tych pogawędek Smoku, daruj sobie te obelgi. – Oburzył się trochę Nott.
-Bohater się znalazł. – Prychnął i ruszył przed siebie. Dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła. Minerva cały czas widziała zaistniałą sytuację, ale nic tym nie zrobiła i czekała, ale chłopcy odejdą, a Herm zostanie sama. Podeszła do niej bliżej.
-Przepraszam za to najście, ale mam dla Ciebie pewną propozycję. – Powiedziała jak zwykle opanowanym i stanowczym głosem. -Chciałabyś może zostać panią Prefekt Naczelną? – Hermione zamurowało. Że niby ona? Prefektem? W sumie było jej to na rękę. Własny pokój, łazienka i jakiś przystojny Prefekt Naczelny. Po tej myśli zgodziła się od razu.
-Oczywiście.
-Cieszę się, nie widziałam nikogo innego na stanowisko oprócz ciebie, panno Granger. Pokój znajduje się na 5 piętrze.
-Tak, wiem. Dziękuję pani profesor. – Uśmiechnęła się szczerze i ruszyła w stronę swojego pokoju. Po drodze mijała śmiejących się uczniów, w szczególności pierwszoroczniaków. Ruszyła schodami na górę i ustała pod portretem starego czarodzieja i podała hasło, po czym weszła do środka. Ku jej oczom ukazał się mały, ale za to piękny pokój wspólny. Ściany były szare, a podłoga biała, za to meble były czarne. Tylko dodatki były w kolorach czerwonych i zielonych. Nie do końca wyglądało ta jak pokój w Hogwarcie, ale podobało jej się to. Na lewo i na prawo znajdowały się drzwi. Wybrała te po lewej i pchnęła je delikatnie. Pokój był idealny! Wszystko było w kolorach Domu Lwa. Ucieszona Herm rzuciła się na łóżko zatapiając się w grubej pościeli. Była w raju. Jednym zaklęciem przywołała tu swój kufer i wstała, by wyjąć z niego potrzebne rzeczy. Naprzeciwko jej ogromnego łóżka znajdowały się kolejne drzwi, które – jak myślała – prowadziły do łazienki. Na prawo od łóżka stała duża szafa, otworzyła ją i była w szoku. Wisiały tam wszystkie szaty szkolne. Koszule i tym podobne. Wyjęła szatę, po czym skierowała się do łazienki. Wzięła szybki prysznic i ubrała się w przygotowane wcześniej rzeczy. Poprawiła sobie makijaż i wyszła z pokoju. Ustała w progu jak spetryfikowana. To jakiś żart?
-Co tu się dzieję?! – Krzyknęła. – Mogę wiedzieć co ty tutaj do cholery robisz, Malfoy?!
-Mieszkam, szlamo. – Wypuściła powietrze z płuc, nie wiedząc, że w ogóle je wstrzymywała. Musiała przyznać, że Prefekt Naczelny był przystojny, tak jak chciała, ale nie musiał być to akurat ten gad! Spojrzała na niego krótko i ruszyła. – A ty gdzie? – Zdziwił się blondyn.
-Hm, pomyślmy. Do Wielkiej Sali? – Przewróciła oczami i wyszła. Jak ona go nienawidziła.
-Zaczekaj! – Usłyszała głos za sobą. O nie, co on znowu chce? Nie może dać jej spokoju? Przyspieszyła trochę kroku, ale Ślizgon i tak ją dogonił. Nagle się zatrzymała i odwróciła się w jego stronę, patrząc głęboko w oczy.
-Czego ty znowu ode mnie chcesz?! Nie możesz dać mi świętego spokoju? Proszę… - Ostatnie zdanie wypowiedziała błagalnym tonem.
-Słuchaj, Granger. Mi też się to nie uśmiecha, że będę musiał z tobą podzielać obowiązki, ale McSztywna…
-Gonagall. – Poprawiła chłopaka. Nikt nie będzie obrażał opiekunki jej domu.
-Mniejsza. Musimy iść razem na tą ucztę, jako Prefekci. Ona tak kazała. –Znów westchnęła ciężko. Co ona zrobiła, że musi go znosić?
-No dobra. – Powiedziała to, żeby mieć go jak najszybciej z głowy i ruszyła przed siebie, nie patrząc czy idzie za nią czy nie. Miała go już dosyć od 6 lat. Jeżeli on nie zmieni podejścia do niej, ona poprosi o zmianę współlokatora. Jak na ten moment postanowiła mu dać szansę. Delikatnie podniosła na niego wzrok. Musiała przyznać, że był bardzo przystojny i nie dziwiła się dlaczego podobał się całej szkole, ale przecież to Malfoy! Ten arogancki, chamski i denerwujący Ślizgon. Mógł być to każdy, tylko nie on… Dlaczego McGonagall jej to robiła? Przecież wiedziała jakie są stosunki między nimi. Nienawidzą się od najmłodszych lat. Czy to było takie trudne do zrozumienia? Widocznie tak. Westchnęła cicho i ustała przed drzwiami do Wielkiej Sali. Przedstawienie czas zacząć. Pchnęła drzwi. Z uniesioną głową i pewnym krokiem ruszyła przed siebie w kierunku stołu Gryffindoru. Blondyn kroczył tuż za nią, tylko jego celem był stół Domu Węża. Wszystkie pary oczu zwróciły się ku im. W końcu nie codziennym widokiem jest to, że najwięksi wrogowie idą razem i nie mają najmniejszej ochoty się pozabijać. Hermiona usiadła obok rudej i nie patrząc nawet na nią, wiedziała jaką ma teraz minę. Była w szoku, w sumie jej się nie dziwiła. Na ambonę wszedł Dumbledore i rozpoczął swoją przemowę.
-Drodzy uczniowie! Bardzo cieszę się, ze mogę was znów widzieć i widzieć was po raz pierwszy. – Zwrócił się do pierwszych klas i uśmiechnął się przyjaźnie. – Oznajmiam i zarazem przypominam, że wstęp do Zakazanego Lasu jest ZABRONIONY. Możecie tam wejść pod opieką nauczyciela lub Prefekta Naczelnego. Ach, tak! W tym roku Prefektami są Hermiona Granger i Dracon Malfoy! – Cała Wielka Sala rozbrzmiała brawami. Oboje wstali i rozejrzeli się po pomieszczeniu. Usiedli dopiero gdy ich wzrok się spotkał. Dyrektor jednym ruchem dłoni uciszył wszystkich zgromadzonych. – Nie przedłużając, w tym roku nic się nie zmienia. Wszyscy nauczyciele uczą tego, czego uczyli w tamtym roku. Tak więc, uroczyście otwieram nowy rok szkolny! Smacznego! – Kiwnął palcem a na stołach pojawiły się przeróżne potrawy i smakołyki. Wszyscy wzięli się za jedzenie, a najbardziej pierwszoklasiści i Ron. Miona spojrzała na niego rozbawiona i nałożyła sobie na talerz kawałek pieczeni. Siedzieli pogrążeni w rozmowie i nagle przed nimi zmaterializowały się plany zajęć. Szatynka wzięła papirus w rękę i mało co się nie zadławiła. Prawie wszystkie lekcje były ze Ślizgonami. Naprawdę? Za jakie grzechy? Spojrzała na stół wrogiego domu. Oni też nie byli zadowoleni. Schowała plan do kieszeni szaty i dokończyła posiłek, po czym przeprosiła Ginny i poszła do swojego dormitorium. Była bardzo zmęczona podróżą i wszystkim innym, szczególnie użeraniem się z Malfoy’em. Po drodze idąc do łóżka ściągała po kolei z siebie ubrania i z kufra wyjęła swoją ulubioną piżamkę w jednorożce. Położyła się do łóżka i szybko usnęła. Jutro czeka ją prawdziwa męka.
Nastał kolejny dzień. Hermiona otworzyła oczy i spojrzała przez okno. Uśmiech pojawił się jej na twarzy, ale nagle przypomniała sobie, że dzisiaj ma same lekcje ze Ślizgonami i ten uśmieszek zniknął z jej twarzy. Westchnęła i podniosła się do pionu. Przygotowała sobie ubrania i poszła do toalety. Gdy skończyła ubrała się i spakowała torbę na dzisiejsze lekcje.
1. Eliksity
2. Transmutacja
3. Zielararstwo
4. Starożytne Runy
5. OPCM
6. Zaklęcia i uroki
7. Astronomia
8. Historia Magii
Siódma klasa nie była łatwa. Było dużo więcej przedmiotów i trzeba było dawać z siebie wszystko. W końcu w tym roku zdawali egzaminy, a Herm chciała zdać wszystko na Wybitny. Zarzuciła torbę na ramię i wyszła z pokoju po drodze napotykając się na blondyna. Spojrzała na niego z odrazą i poszła przed siebie. Nie miała najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Schodami zeszła na dół do samych lochów i zatrzymała się pod salą eliksirów. Nagle w oddali zauważyła Harry’ego i pomachała mu. Czarnowłosy podszedł do niej i uścisnął ją krótko. Porozmawiali chwilkę i pojawił się Slughorn. Nakazał wszystkim wejść do sali i zająć miejsca. Hermiona jak zwykle popędziła do pierwszej ławki, by jak najwięcej usłyszeć i wynieść z lekcji. Obok niej usiadł jakiś Gryfon, ale nie zwracała na niego uwagi. Otworzyła książkę i zaczęła czytać dzisiejszy temat – Amortencja.
-Moi mili, dzisiaj będziecie sporządzać Amortencję. Jak wiecie jest to bardzo niebezpieczny eliksir, ale nie macie się czym przejmować nie będę kazał wam go pić. – Zaśmiał się. – Chce, żebyście mogli rozróżnić czy ktoś was chce nim otruć. Otóż, Amortencja pachnie tak jak nasze ulubione zapachy, ale informacje na ten temat znajdziecie na stronie 465. Miłej pracy. – Uśmiechnął się i usiadł przy swoim biurku. Dziewczyna od razu zabrała się do pracy. Nigdy nie próżnowała. Gdy starannie odliczała składniki poczuła lekkie uderzenie w plecy. Odwróciła się i nic nie zauważyła, więc wróciła do wykonywanej czynności. Znów poczuła lekkie uderzenie i usłyszała szepty. O co chodzi? Odwróciła się i ujrzała rząd równych i nieskazitelnie białych zębów. O matko! Theodor. Był naprawdę niezwykle przystojny, ale dla Hermiony liczyło się teraz tylko to, żeby eliksir się udał i dostała W.
-Możesz mi nie przeszkadzać? – Uśmiechnęła się słodko. – Dziękuję. – Odwróciła się i zabrała się z powrotem do pracy. Po 30 minutach Amortencja była idealnie uważona, a Hermiona z siebie zadowolona. Profesor Slughorn podszedł do niej i uśmiechnął się.
-Idealnie! Panno Granger, 20 punktów dla Gryffindoru! – Uścisnął jej dłoń gratulując jej umiejętności, a wszyscy zaczęli bić jej brawa. Ucieszona wyszła z klasy na przerwę. Teraz miała Transmutację. Ruszyła przed siebie kierując się do sali, w której miały odbyć się zajęcia. Gdy znalazła się już na miejscu wyjęła z torby podręcznik i usiadła na parapecie. W okropnym hałasie czytała dzisiejszy temat. Chciała zdobyć dzisiaj dużo punktów dla swojego Domu. McGonagall wyszła z sali i zaprosiła uczniów do klasy. Lekcja rozpoczęła się w spokoju, ale jacyś Ślizgoni musieli rozpocząć swoje pogawędki. Oczywiście Hermiona wiedziała kto to był. Zirytowana nauczycielka zabrała głos.
-Panie Malfoy, proszę przesiąść się do pierwszej ławki. – Powiedziała stanowczo nie uznając sprzeciwu. Miona gorączkowo rozglądała się po sali. Tylko u niej w pierwszej ławce było wolne miejsce. No nie, to chyba jakieś kpiny. Postanowiła zawalczyć o swoje, nie pozwoli, by jakiś tleniony blondas przeszkodził jej w nauce.
-Ale Pani Profesor, jest tyle wolnych miejsc, dlaczego akurat tutaj? Zresztą mogłaby, Pani dać mu jedną szansę… - Powiedziała błagalnym tonem, robiąc minę zbitego psa, ale Minerva była nieugięta.
-Nic z tego. Panie Malfoy. – Pokazała palcem na miejsce obok dziewczyny. – Zapraszam. – Zrezygnowany chłopak pożegnał się z Blaisem i Nottem. Zabrał swoje rzeczy i usiadł obok szatynki.
-Cześć brzydulo. – Powiedział śmiejąc się i odwrócił się do chłopaków i pokazał im jakieś znaki.
-A gdzie pojawiła się szlama, Malfoy? – Udała zdziwioną. Już wolała, żeby mówił do niej brzydula niż szlama, ale nie mogła się powstrzymać, u go o to nie zapytać.
-Mogę wrócić do tego jeśli…
-Nie. – Powiedziała stanowczo. – I zamilcz już, chcę się czegoś nauczyć. – Powróciła do zapisywania tematu.
Lekcja Transmutacji przebiegła pomyślnie. Malfoy, ani razu się do niej nie odezwał, no chyba, że czegoś nie rozumiał. Na tych zajęciach musieli transmutować przedmiot w swoje ulubione zwierzę. Łatwizna. Reszta lekcji też minęła dość przyjemnie. Na zielarstwie znów przesadzali Mandragory, na starożytnych runach nie było nic nowego, oprócz tego, że była to lekcja z Puchonami. Jedyny plus. OPCM było koszmarne, Snape jak zwykle narzekał i był surowy, ale Hermiona i tak zdobiła 30 punktów za dobre odpowiedzi. Na zaklęciach i urokach powaliła Malfoy’a i Zabiniego, Notta jeszcze oszczędziła, ale była zadowolona ze swoich umiejętności. Astronomia była dość ciekawa, ale jednak uciążliwa, bo była prowadzona w dzień, a zazwyczaj ten przedmiot był prowadzony w nocy. W końcu nadeszła Historia Magii, najluźniejszy przedmiot dla szatynki. Był lekki i do zrozumienia jeżeli słuchało się nauczyciela. Cały dzień jakoś minął, aż wreszcie wszyscy mogli udać się do Wielkiej Sali na wyczekiwany obiad. Wszyscy jedli ze smakiem. Dziewczyna po skończonym obiedzie zabrała Ginny do swojego dormitorium na plotki. Usiadły na wygodnym łóżku i pogrążyły się w żywej rozmowie. Rozmawiały o wszystkim i o niczym. Nagle za ścianą usłyszały śmiechy. Miona przewróciła oczami.
-To tylko Malfoy, zignoruj to. – Uśmiechnęła się i powróciła do rozmowy, ale śmiechy były jeszcze głośniejsze. Westchnęła głośno i podniosła się z łóżka. – Zaraz to załatwię. – Otworzyła drzwi i zobaczyła Blondyna z jego przyjaciółmi. Pili Ognistą Whisky i śmiali się w najlepsze. Stała i przyglądała im się w zdziwieniu, a oni jej nawet nie zauważyli. W końcu się zdenerwowała i krzyknęła.
-Co tu się dzieje?! – Cisza. – Możecie się zamknąć? Nie jesteście tu sami! – Skrzyżowała ręce na piersi.
-Oh, wyluzuj Mionka. – Powiedział Zabini.
-Ja ci dam wyluzuj, po prostu łaskawie zamknijcie jadaczki, albo idźcie gdzie indziej. – Pomału zaczynała histeryzować.
-No dobrze, już będziemy cicho. – Uśmiechnął się czarnoskóry.
-No ja myślę. – Odwróciła się na pięcie i wróciła do pokoju. Ginny ewidentnie była rozbawiona tą sytuacją. Hermiona też się zaśmiała. Ślizgoni już do końca dnia nie byli głośno jak wcześniej, mimo, że i tak było ich słychać, ale to było do przeżycia. Obie dziewczyny były już zmęczone i pożegnały się krótkim buziakiem policzek. Na szczęście Herm mogła iść wziąć gorący prysznic i pójść spać. Najwidoczniej chłopcy poszli w jej ślady i rozstali się gdy byli już lekko wstawieni. Nie rozumiała ich, był początek tygodnia, a oni już pili, no ale cóż. Kto ich zrozumie? Zaśmiała się w duchu i wróciła do pokoju, by położyć się do łóżka i odejść w objęcia Morfeusza. Draco już nie miał sił, by się umyć więc zdjął z siebie ubrania i opadł na łóżko od razu zasypiając. Jutro czeka ich pierwszy patrol razem, muszą mieć siły na użeranie się ze sobą…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka! Przepraszam, że nie było mnie tak długo, ale szkoła daje o sobie znać. Jednak rozdział dokończyłam, nie jestem z niego aż tak zadowolona, ale nie chciałam was dłużej przetrzymywać i jakoś go dokończyłam. Nie chcę niczego robić na "odwal", ale byłam do tego zmuszona, ale to się już nie powtórzy i możecie mi ten jeden raz wybaczyć:) Następny rozdział postaram się dodać szybciej i zrobię wszystko, by był lepszy niż ten. Nie przedłużając, mam nadzieję, że wam się spodobało. Liczę na wasze komentarze:) Dobranoc!